Pensumoversikt | Øvelse til teksten | Sekundærtekst | Tekstansvarlige


List do redakcji „Gońca Bartoszyckiego



tekst: Marian Sawicki


czyta: Marian Sawicki




Szanowna
Pani Redaktor!

Bartel - «baba kamienna» z Bartoszyc

Brawo! Nareszcie ktoś się odważył poruszyć temat niepokojący już od dłuższego czasu wielu naszych mieszkańców, a dotyczący katastrofalnego stanu naszych ulic, przede wszystkim chodników, w zakresie ich zimowego utrzymywania. Rozbawiło mnie stwierdzenie burmistrza Krzysztofa Nałęcza cytowane w Pani artykule, gdzie burmistrz stwierdza, że tylko pięć procent chodników, które znajdują się przy prywatnych posesjach, jest odśnieżonych. Jeszcze bardziej humorystycznie zabrzmiała wypowiedź naszego dzielnego komendanta straży miejskiej, utrzymującego, że za zaniechanie obowiązku odśnieżania grozi mandat w wysokości stu złotych, ale póki co pan komendant jeszcze nikogo w tym roku nie ukarał. W tej sytuacji warto zapytać pana burmistrza, dlaczego w takim razie to on nie ukarał do tej pory zaniedbujących swoje obowiązki urzędników? Ponadto szkoda, że służby techniczne pana burmistrza nie wyliczyły także, ile procent nieposypanych i niesprzątniętych chodników należy do miasta. Ja z autopsji wiem (bo dużo spaceruję po mieście), że są całe ciągi takich chodników. Problem niesprzątanych chodników tkwi, moim zdaniem, w braku środków finansowych przeznaczanych na ten cel. Bo jak widać z filmowego przekazu z ostatniej sesji Rady Miasta, jeden z radnych, uchodzący za ekonomiczną mądrość w tej Radzie, z uporem maniaka próbował udowadniać, że na ten cel wydaje się aż za dużo. Przypominam sobie, że to tenże pan na początku obecnej kadencji RM, również z uporem godnym lepszej sprawy udowadniał, że pieniądze do budżetu miasta jest gotów znaleźć na ulicy. I właśnie dał popis tego aktywnego szukania. Skutek tych poszukiwań widać gołym okiem na oblodzonych chodnikach. Jeszcze większym zacietrzewieniem w wyrywaniu naszych pieniędzy popisywał się inny samorządowy gigant (prawdę mówiąc, nieco nikczemniejszej postury), który stał się w ostatnim okresie specjalistą od urządzania terenów zielonych. A walczył o nie po to, by jakieś tam zaprzyjaźnione firmy mogły ten skrawek sukna zagarnąć dla siebie. Przez dłuższą chwilę w sali obrad Rady Miasta zauważyć się dało sytuację jakby żywcem wziętą z Juliana Tuwima: „Pyskowały dwa Michały, jeden duży drugi mały. Jak się duży zaczął mądrzyć, to ten mały nie mógł zdążyć.” Jakie ta bajka ma zakończenie, każdy pamięta ze szkoły podstawowej. No, może z wyjątkiem naszych bohaterów.

Z poważaniem

Marian Sawicki



Pensumoversikt | Øvelse til teksten | Sekundærtekst | Tekstansvarlige